podatek od deszczu

Zapłać za podatek od deszczu albo..

Zapłać za podatek od deszczu albo..

..przeczytaj nasz artykuł! Od 2018 roku część (głównie) przedsiębiorców musi płacić tzw. „podatek od deszczu”, związany z zmniejszeniem naturalnej retencji, czyli zredukowaniem zdolności do zatrzymywania wody w gruncie. Niestety, będzie gorzej, znaczy się drożej, w dodatku regulacje obejmą o wiele większą grupę firm oraz osoby indywidualne. Od razu uspokajamy – istnieją sposoby, by opłaty zmniejszyć lub ich w ogóle uniknąć. Ktoś kiedyś powiedział, że „najważniejsze to znaleźć winnego”. No więc tutaj największym winowajcą są.. opady, a właściwie ich brak, plus inwencja ustawodawców. Co ciekawe, podatek od deszczu obowiązuje również m.in. w Niemczech, Szwecji, Włoszech, Stanach Zjednoczonych a nawet w Korei Południowej. W Polsce aktualnie opłatom podlegają powierzchnie liczące ponad 3500 m2, w minimum 30% czynne biologicznie. Tereny biologicznie czynne stanowi nie tylko ziemia bez ingerencji ludzkiej, lecz także każda powierzchnia pozwalająca wsiąkać wodzie w glebę, dająca roślinom możliwości naturalnej wegetacji. Innymi słowy chodzi o 30% bez zabudowań, większości rodzajów chodników, podjazdów, itp. Niestety, prawdopodobnie niedługo te liczbowe parametry jak i wysokość opłat ulegną zmianom.

Kostka wchłaniająca wodę

Nie uprzedzając faktów odnośnie wysokości stawek, podsuwamy od razu pomysł na zmniejszenie wydatków. Bohaterem, a raczej bohaterką jest kostka brukowa przepuszczająca wodę. Nie uświadczymy na niej kałuż, strumyków wypłukujących ziemię, obroni się przed mrozem i samochodami (zakładając niewielki ruch). Poziom wodoprzepuszczalności powyżej 4000 litrów\1h\1m2 umożliwia nawet przepływ do korzeni drzew. Ktoś zapyta zapewne – w jaki sposób kostka brukowa wpływa na obniżenie podatku deszczowego? Otóż, aby zredukować koszty, warto zwiększyć powierzchnię biologicznie czynną - stosując na przykład kostkę brukową przepuszczającą wodę, kostkę brukową eko lub płytę ażurową. To szczególnie ważne, ponieważ od 2022 roku przepisy ulegają zaostrzeniu - opłatom będą podlegały tereny liczące ponad 600m2 oraz mające powyżej 50% stałej powierzchni nieprzepuszczającej wody, czyli nieczynnej biologicznie. Matematycznym obliczeniom podlegają dachy (nie podłoga!), podjazdy, drogi (oprócz publicznych), tarasy, chodniki, itp. Biorąc pod uwagę przytoczone parametry, podatek od deszczu obejmie wielu właścicieli domów jednorodzinnych, spółdzielnie mieszkaniowe, firmy, choć co ciekawe - jak podaje Money.pl - wyłączono z tego kościoły i inne związki wyznaniowe.

Ile kosztuje deszczówka?

Jeśli nie spełnimy wyżej wspomnianych wymagań, trzeba będzie płacić. Podatek od deszczu w nowej wersji, nie dość, że obejmie podmioty z mniejszą powierzchnią niż dotychczas, mniej zabetonowaną, to jeszcze podrożeje. Oto planowane wysokości opłat: • przy braku retencjonowania wody z uszczelnionych powierzchni trwale związanych z gruntem – 1,50 zł/1 m2/1 rok; • płatnik użytkuje urządzenia do retencjonowania o pojemności do 10% odpływu rocznego z powierzchni uszczelnionych trwale związanych z gruntem – 0,90 zł/1 m2/1 rok; • płatnik użytkuje urządzenia do retencjonowania z gruntów uszczelnionych o poj. 10-30% odpływu rocznego – 0,45 zł/1 m2/1 rok. Business Insider (link do artykułu) obliczył, ile zapłaci rodzina z trójką dzieci użytkująca teren o powierzchni 601 m2 (dodaliśmy 1m2 dla poprawności danych). Zakładając dom na 121 m2, garaż 50 m2, taras 50 m2, podjazd i chodnik 120 m2 – zabudowane zostanie 341 m2, czyli prawie 57% gruntu. Opłata może wtedy wynieść nawet ponad 500 zł rocznie. Gdyby jednak zrobić podjazd i chodnik z kostki brukowej przepuszczającej wodę, zabetonowane byłoby tylko 221 m2 ziemi a więc nie trzeba byłoby nic płacić. Infor.pl (link do artykułu) podał z kolei dane dla działki 1000 m2 z powierzchnią zabudowaną w 51%. Bez zatrzymania wody na posesji właściciel zapłaci ok. 255 zł, z urządzeniami zatrzymującymi powyżej 30% wody - ok. 25 zł. Przy większych domach, terenach firm i bardziej zabudowanym gruncie, będzie drożej. Według projektodawcy - w uśrednieniu opłata wyniesie 1350 zł rocznie na jednego płatnika. tabela podatek od deszczu

Zadbać o retencję już teraz

Nie odkładajcie jednak na później działań zmniejszających retencję - na niższe opłaty można liczyć już teraz. Podatek od deszczu obowiązuje od 2018 roku i tak jak już wspomnieliśmy, aktualnie dotyczy właścicieli nieruchomości o powierzchni liczących powyżej 3500 m2, mających ponad 70% gruntu nieprzepuszczającego wody. Posiadając urządzenie do retencjonowania o pojemności powyżej 30% z odpływu rocznego, zapłacimy obecnie 5 gr za 1 m2. Bez działań proretencyjnych 10 razy więcej, czyli 50 gr za 1 m2. Wodę można zbierać m.in. do beczek i zbiorników retencyjnych. Chcąc zoptymalizować koszty, warto także zajrzeć na stronę internetową Moja Woda, by poszukać informacji o uzyskaniu dotacji na działania służące zwiększeniu poziomu retencji. 180 mln zł – tyle szacunkowo mają liczyć wpływy po nowelizacji prawa. Zdecydowana większość tej kwoty (wg różnych źródeł 75-80%) zasili Wody Polskie, pozostałą część otrzymają gminy. Samorząd będzie musiał co najmniej 80% wpływów przeznaczać na rozwój retencji wód opadowych. Ustawodawca liczy także na zyski ekologiczne i przeciwdziałanie skutkom suszy. Przyczynić się do tego może również rozsądnie dobrana kostka brukowa.

Ekspert komentuje

W Polsce tyle wody co w Egipcie

Radosław Pluciński, radca prawny, Kancelaria Prawna Radosław Pluciński&Partnerzy "Polska należy do grupy krajów, gdzie jest deficyt wody. W naszym państwie przypada 1800 m3/rok/na osobę, w czasie suszy 1000 m3/rok/os. czyli na tym samym poziomie co w Egipcie. Co ciekawe, w 2019 roku NIK opublikował raport "Polska pustynią Europy". Dlatego retencja wody stanowi konieczność. Temu ma służyć oczywiście nowy podatek i zapis, że jeśli zatrzymamy 30 procent wody dzięki urządzeniom retencyjnym, podatek wyniesie 10 razy mniej - 5 zamiast 50 groszy za 1m2. Opodatkowanie właścicieli domów jednorodzinnych oprócz dużych firm wydaje się moim zdaniem problematyczne. Przecież w czasie pandemii koszty utrzymania w Polsce gwałtownie wzrosły, m.in. opłaty za wywóz śmieci i energię elektryczną. Kolejna opłata, chociaż w uzasadnionym celu, może być dodatkowym, znacznym obciążeniem. Oczywiście zmniejszymy go inwestując w elementy poprawiające retencję."